Profesjonalne zabawy z ciałem

Szpital św. Ducha, ul. Stara 6 we Fromborku

wystawa

lipiec 2016 -  czerwiec 2017

Chirurgia – okres starożytny i medycyna klasztorna

Chirurgia – epoka nowożytna do końca XIX wieku 

Chirurgia polowa

„Nader rzecz smutna, ale prawdziwa, iż niemasz w żadnym prawie stanie człowieka, któryby sobie mógł pochlebiać, że nigdy nie niego nieszczęśliwa nie padnie przygoda, i że się nie stanie godnym politowania kaleką, a zatem nikt śmiało i z pewnością mówić nie może, że w życiu swoiem nigdy ratunku od chirurga potrzebować nie będzie”.

(Rafał Józef Czerwiakowski)

Chirurgia (z grec. cheir-ręka, ergon-czyn, działanie, cheirurgia-praca wykonana ręcznie) stanowi dziedzinę medycyny odpowiedzialną za leczenie operacyjne. Co niezwykle istotne właśnie chirurdzy stawali się pionierami odkrywającymi nie tylko tajemnice ludzkiego ciała ale głównymi wynalazcami instrumentarium medycznego. Dzięki ich działalności rozwijała się m.in. wiedza o anatomii, położnictwie, epidemiologii, okulistyce, stomatologii, ginekologii.

Z dzisiejszej perspektywy dawna profesja chirurga jawi się jako trudna choć niezwykle fascynująca i wielowymiarowa. Chirurdzy pełnili funkcję przybocznych medyków arystokracji i władców, ale w dużej mierze i z wielkim zaangażowaniem służyli nade wszystko zwykłemu społeczeństwu pełniąc rolę lekarzy polowych bądź dżumowych, zajmowali się zabiegami stomatologicznymi i okulistycznymi, usuwali kamienie moczowe pełniąc dziedziczny zawód litotomisty, dokonywali operacji plastycznych, leczyli syfilis, pomagali kobietom w trudnych porodach, dokonywali amputacji i sporządzali protezy, a także wykonywali trepanację-jeden z najbardziej trudnych zabiegów operacyjnych. W wariancie mniej specjalistycznym parali się takimi samymi czynnościami jak cyrulicy czy balwierze – puszczali krew i dokonywali wlewów odbytniczych.

Przez wiele stuleci życie chirurga było zazwyczaj życiem „w drodze”, a ich świat był światem mobilnym, zmiennym, wędrownym, tułaczym. „Wygnani” na długi okres z uniwersytetów, trwający często w konflikcie z lekarzami uniwersyteckimi i balwierzami oraz cyrulikami paradoksalnie cieszyli się największym społecznym zaufaniem i szacunkiem. Dopiero w wieku XVII i XVIII zawód ten został doceniony w obszarze szeroko pojętej medycyny, sami zaś chirurdzy zyskiwali sławę, splendor i dumę z pełnionego zawodu.

Powiązanie „zabawy” z chirurgią zaproponowane w tytule ekspozycji nie jest przypadkowe. Posługując się formułowaniem pojęcia „zabawy” stworzonym przez Johana Huizingę jest ona stanem opierającym się na swobodzie, istniejącym poza zwyczajnym życiem, ma określony czas i trwanie, jest w niej napięcie, niepewność i szansa, chętnie też otacza się tajemnicą. Huizinga pisał:

„Na początku wszelkiego współzawodnictwa stoi zabawa: w obrębie pewnych przestrzennych granic należy dokonać według określonych reguł, w określonej formie czegoś, co spowoduje odprężenie i znajduje się poza powszednim trybem życia”.

Jedną z odmian zabawy jest rywalizacja i wiedza, a zatem kolejne odkrycia chirurgów, ich żarłoczna nieustępliwa chęć poznania ludzkiego ciała, wymyślanie i udoskonalanie instrumentarium należało właśnie to tego typu „zabawy”…

Przekraczając teatralną kotarę zwiedzający przenoszą się w zaaranżowaną, jakże odmienną od współczesnej przestrzeń czemu niewątpliwie służy wnętrze szpitala św. Ducha, gdzie to co „minione” nie umarło, ale trwa w pozornym zawieszeniu… Przestrzeń ta – nieco mroczna, nieco nostalgiczna i pełna pytań – staje się sceną, na której trwa opowieść o dawnej chirurgii.

O rozwijającej się wiedzy chirurgów, ich wkładzie w rozwój medycyny i poszukiwaniach naukowych świadczą zaprezentowane na wystawie starodruki ze zbiorów Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku, (m.in. Francois Mauriceau, Traite des maladies des femmes grosses, et de celles qui sont accouchees… , Paris 1694 r.; Henricus Deventer, Neues Hebammen-Licht die Hebammen-Kunst…, Jena 1704 r.; Laurentius Heister, Chirurgie, In welcher alles, was zur Wund-Artzney gehöret…, Nürnberg 1747 r.; Petrus Dionis, Cours d`operations de chirurgie…, Paris 1777 r.). Większość starodruków wzbogacają wyśmienite grafiki, czyniące z publikowanych książek nie tylko medium wiedzy, ale także wykwintne dzieła sztuki (ogromne wrażenie wywołuje z pewnością rycina przedstawiająca drastyczny zabieg litotomii z dzieła Giuseppe Guidetti, Della nefrotomia e litotomia ricerche di..., Firenze 1783 r.).

Na potrzeby ekspozycji stworzono także zainscenizowany „gabinet osobliwości” (Kunstkammer-Kunstkabinett-Wunderkammer-Cabinets of Wonder-Studiolo) zawierający kości zwierzęce, skamieniałości, okazy roślinne, zasuszone owady, spreparowane ryby i żaby, bursztyny, muszle, koralowce, itp. Jego wymowę wzbogaca starodruk autorstwa Fridericusa Ruyschia Opera omnia anatomico-medico-chirurgica…, Amsterdam 1721 r. ze wspaniałym frontispisem przedstawiającym Kunstkabinett tego wielkiego anatoma i chirurga.

Gabinety osobliwości (Gabinety sztuki) stanowiły niezwykłą formę kolekcjonowania i pra-formę muzeum. Już w wiekach średnich niektórzy władcy i arystokraci tworzyli intymne własne kolekcje obiektów niezwykłych, egzotycznych, kuriozalnych, ów akt „zbierania” i „posiadania” przybrał na sile zwłaszcza w XVI, XVII i XVIII wieku, kreując modę na wysokiej rangi kolekcjonerstwo. W Kunstkammerach przechowywano i eksponowano rzadkie minerały, koralowce, muszle, rozgwiazdy, spreparowane zwierzęta, okazy rzadkich roślin, preparaty anatomiczne, obrazy, rzeźby, precjoza, rzemiosło najwyższej jakości, grafiki, cenne książki, modele woskowe i wszelkiej maści niezwykłe instrumentaria naukowe, jednocześnie trzymano w nich nierzadko wiele falsyfikatów, obiektów fantastycznych, tworów ludzkiej fantazji (np. ręce syren, smocze jaja czy łuski, pióra feniksa itp). Kunstkammery zawierając tak różnorodne okazy i przedmioty, same w sobie obrastały w bogatą symbolikę i treści propagandowe:

1. Cały zbiór dzielił się na naturalia (twory Boga) i artificialia (wytwory człowieka), zatem kolekcja wyrażała szczególny cichy dialog człowieka z Bogiem, ale też współzawodnictwo, prezentowała człowieka jako drugiego Demiurga – Artystę chcącego dorównać Stwórcy.

2. Kolekcje te interpretowano również jako Mikrokosmos (składający się z czterech żywiołów: wody, ziemi, ognia i powietrza), który sam w sobie jest doskonałą całością  odbijającą Makrokosmos. To świat w miniaturze; świat, w którym wszystkie żywioły przenikają się wzajemnie tworząc wielką harmonię Natury.

3. Kunstakammery wyrażały kategorie wiedzy, prezentowały konkretne dziedziny nauki – niekiedy zaś wprost popularyzowały wiedzę gdy pozwalano je zwiedzać bądź kiedy publikowano opis konkretnych zbiorów.

4. Każdy przedmiot pełnił funkcję nośnika znaczeń, miał własną symbolikę wywodzącą się z literatury (dzieł starożytnych klasyków, Biblii, poematów, poezji, encyklopedii przyrodniczych, itp.)

5. Posiadanie własnej Kunstkammer podnosiło społeczną rangę jej właściciela, który zyskiwał chwałę i sławę, pozwalał zwiedzającym odbyć wyimaginowaną podróż, ale także poprzez gest posiadania tworów przyrody zdawał się być władcą Natury.

Początkowo właścicielami Kunstkammer byli władcy i przedstawiciele arystokracji, stopniowo jednak, z końcem wieku XVI ich posiadaczami zaczęli stawać się artyści, uczeni, filozofowie, botanicy, majętni kupcy oraz lekarze (zwłaszcza wybitni chirurdzy i anatomowie), wśród nich m.in.:

Ole Worm (1588-1654 r.), duński lekarz i kolekcjoner, jeden z pionierów embriologii, większą część życia spędził w Kopenhadze gdzie wykładał łacinę, grekę i medycynę; pełnił także urząd osobistego lekarza króla Krystiana IV Duńskiego. Worm był namiętnym kolekcjonerem i stworzył Museum Wormianum – niezwykłą Kunstkammer ze zbiorem kuriozów zwłaszcza z Nowego Świata. Po śmierci Worma w 1654 roku jego syn opublikował katalog owych zbiorów, które zakupił Fryderyk III włączając je w królewską Kunstkammer.

Jan Filip Breyn (1680-1764), gdański lekarz, botanik, przyrodnik (uczeń słynnego botanika, anatoma i chirurga Hermana Boerhaave), pionier rodzimej paleontologii. Jego Kunstkammer należała do najznamienitszych w Europie zwłaszcza z uwagi na księgozbiór o tematyce przyrodniczej liczący prawie 5000 pozycji! Poza książkami Breyn kolekcjonował także muszle, skamieniałości, minerały, szczątki zwierzęce (w 1716 roku jego Kunstkammer zwiedził car Piotr I). Po śmierci Breyna w 1766 roku całość zbiorów zakupiła Katarzyna II i ofiarowała jednemu ze swoich faworytów generałowi hrabiemu Aleksiejowi Orłowowi.

Frederik Ruysch (1638-1731 r.), słynny holenderski chirurg i anatom. Jego Kunstkammer (zawierająca m.in. preparaty anatomiczne, szkielety dzieci, okazy owadów i zwierząt, przestrzenne instalacje anatomiczno-vanitatywne) należała do najsłynniejszych, zwiedzali ją (za opłatą) i z pomocą specjalnych drukowanych broszur-przewodników dwa razy w tygodniu zwykli ludzie, ale także dyplomaci, uczeni i koronowane głowy, w tym car Piotr I. Podczas pierwszej wizyty w 1697 roku nie tylko zachwycił się on kolekcją którą zapragnął kupić, ale także dyskutował z Ruyschem o sprawach naukowych, m.in. o kolekcjonowaniu motyli. Całość pierwszej Kunstkammer Ruyscha car kupił w 1717 roku.

Thomas Dent Müter (1811-1859) jeden z najsłynniejszych amerykańskich chirurgów, pionier chirurgii plastycznej. Jako jeden z pierwszych lekarzy zaczął stosować regularnie narkozę eterową, wykonywał skomplikowane zabiegi chirurgiczne likwidujące skutki oszpecających kalectw (np. w przypadku rozszczepionej wargi, przy bliznach oparzeniowych, nowotworach). Promował pooperacyjną opiekę szpitalną – co było wówczas nowością, wykazywał wiele empatii wobec pacjentów. W swoim krótkim życiu zdołał zgromadzić  wspaniałą Kunstkammer w skład której wchodziły m.in. woskowe modele anatomiczne, „zdeformowane” szkielety, gipsowe odlewy różnych patologii, dawne narzędzia chirurgiczne. W 1859 roku podarował cały zbiór w celach edukacyjnych College of Physicians w Filadelfii, przyczyniając się do stworzenia słynnego do dziś Mütter Museum.

Przestrzeń anatomii tak silnie przenikającą się z chirurgią wyznacza na wystawie główny jej aktor – świadek i „czynny uczestnik” wielu sekcji zwłok – porażający prostotą choć pełen wymowy stół prosektoryjny z regionu gdańskiego (najprawdopodobniej z lat 1945/1947) wypożyczony na ekspozycję z Muzeum Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Dodatkowo wyeksponowano starodruki anatomiczne, w tym arcyważny traktat De humani corporis fabrica… Andreasa Vesaliusa (1543 r.), tym razem jednak w odsłonie nieco skorygowanej jako XVIII-wieczne wydanie z objaśnieniami dokonanymi przez niemieckiego lekarza Heinricha Levelinga. Frontispis przedstawiający samego Vesaliusa w trakcie symbolicznego pokazu anatomicznego stanowi wizualną kwintesencję roli społeczno-kulturowej jaką pełniły publiczne autopsje.

Wyobrażenie dawnych zabiegów, operacji i ingerencji chirurgicznych kreuje na ekspozycji interesujące, niekiedy zaś wykwintne w formie i pobudzające wyobraźnię instrumentarium:
- XVIII-wieczne trepany stosowane w skomplikowanych zabiegach trepanacji.
- klucze dentystyczne z początku wieku XIX (prototyp tej właśnie formy stworzył słynny szkocki chirurg Benjamin Bell (1749-1806)
- autor bardzo popularnego traktatu chirurgicznego „A System of Surgery” obejmującego sześć tomów wydanych w latach 1783-1788. W 1786 roku w opublikowanym tomie czwartym zaprezentował m.in. nowy typ klucza dentystycznego. Chirurg (dentysta) tzw. szponem narzędzia opasywał koronę zęba, zaś ruchami klucza do wewnątrz i na zewnątrz stwarzał rozchwianie i ekstrakcję zęba).
- XVIII-wieczne piły chirurgiczne (mrożące krew w żyłach zabiegi amputacji z użyciem tego typu pił obrazują towarzyszące im ryciny zamieszczone w starodrukach)

Oprócz tego zaprezentowano narzędzia i przyrządy używane na codzień zarówno przez cyrulików jak i chirurgów, są to strzykawki, noże, puszczadła do krwi i szpryce. Te ostatnie wykorzystywane były w lewatywie czyli wlewie odbytniczym praktykowanym powszechnie już w starożytności (największa częstotliwość aplikowania tego zabiegu rozpoczęła się wraz z wiekiem XVI by osiągnąć apogeum w XVII i XVIII stuleciu). Wykonywali ją zarówno chirurdzy, jak i cyrulicy oraz balwierze. Rozróżniano dwa typy lewatywy: lewatywę przeczyszczającą i leczniczą – ta ostatnia miała być aplikowana w przypadku schorzeń psychicznych, bólów lędźwiowych, przy paraliżach, kamicy a nawet czerwonce. Lewatywa przeżywała szczególną modę we Francji, zwłaszcza wśród arystokracji i członków rodziny królewskiej (Charles Bouvart – osobisty lekarz Ludwika XIII zaaplikował władcy 212 wlewów i 215 przeczyszczeń, zaś Ludwik XIV doznał aż dwóch tysięcy tego typu zabiegów – zdarzało się iż po cztery dziennie). Lekarze stosowali powszechnie lewatywę wraz z upustem krwi, opierając się na humoralnej teorii postrzegającej człowieka jako mikrokosmos  – zbudowany z czterech humorów (krwi, flegmy, czarnej żółci i żółci). Choroba miała stanowić oznakę zaburzenia harmonii owych cieczy/humorów/fluidów, którą należało przywrócić przez krwiopust, wymioty czy przeczyszczenie. Popularność lewatywy spowodowała fakt, iż w wydawanych coraz chętniej od wieku XVI farmakopeach zamieszczano opisy różnych typów lewatyw i aplikowane przy ich okazji składniki (w XVII i XVIII wieku rozróżniano już lewatywy odżywcze, rozgrzewające, odświeżające, zmiękczające, zapierające, oczyszczające, wzmacniające, wiatropędne, moczopędne, przeciwrobacze, uśmierzające ból – składnikiem głównym była zawsze woda i olej). Lewatywa aż do końca wieku XIX pełniła rolę panaceum stosowanego przy większości chorób, jej dzisiejszy odpowiednik stanowią czopki, wlewy i mikrowlewki.

Powszechność krwiopustów i używanych przy ich okazji puszczadeł do krwi (zaopatrzonych w małe ostre ostrza) w niezwykły sposób znalazła swoją kontynuację w wybitnie interesującym – nie chirurgicznym – instrumencie jakim jest pokazany na wystawie XIX-wieczny, niemiecki „Life Awakener”- „Lebenswecker”- „Pobudzacz do życia”. „Pobudzacza do życia” zwanego też „Sztuczną Pijawką” skonstruował w 1848 roku Carl Bauenscheidt (1809-1973 r.) – mechanik, wynalazca, jeden ze współtwórców medycyny alternatywnej. Narzędzie posiada trzon zakończony igłami, które wraz z zaaplikowanym specjalnym olejem podrażniały skórę powodując zaczerwienienie, swędzenie, niekiedy lekkie zranienia czy krosty. Według Bauenscheidta ten typ drażnienia ciała „odciąga” organizm od właściwej choroby i zdolne jest leczyć wiele schorzeń m.in. krztusiec, łysienie, syfilis, schorzenia psychiczne. „Life Awakener” zyskał największą popularność w latach 1865-1875, przedmiot wytwarzano jeszcze długo po 1880 roku kiedy Bauenscheidta okrzyknięto szarlatanem medycyny. Dzisiaj instrument przeżywa „nową młodość” stosowany przez zwolenników tzw. „akupunktury Zachodu”.

Chirurdzy pracowali w określonej przestrzeni stąd wśród eksponatów obecność kopii średniowiecznej szafy chirurgicznej z przełomu wieku XV i XVI. Wzór szafy stanowił drzeworyt mieszczący się w dziele Buch der Cirurgia Hieronima Brunschwiga z 1497 roku. Szafa ta pełniła jednocześnie dodatkową rolę stołu, niekiedy był to mebel przenośny-składany, służący chirurgom wojennym.

Zwiedzającym wystawę musi wydać się intrygująca „instalacja” umieszczona przy szafie chirurgicznej, na którą składa się stolik i misa wypełniona…jajkami. Jej celem jest przypomnienie roli jaką w dawnej medycynie (zwłaszcza chirurgii odgrywały jajka):
- woda i jajka (białka) stanowiły często substancje łączące składniki wielu lekarstw
- białka pełniły rolę substancji łagodzącej przy sporządzaniu środków z dodatkami drażniącymi
- surowe białka wchodziły w skład pigułek przeciw nadmiernemu pragnieniu powodowanemu przez zgagę
- całe jajka stanowiły komponent leczniczych opatrunków zabliźniających płytkie zranienia (Galen podaje przepis na tego typu lekarstwo: na ciepło łączono 12 surowych jaj z rudą cynkową, tlenkiem ołowiu, bielą ołowianą, winem, olejkiem różanym, woskiem i kadzidłem).
- wrzodziejące, trudno gojące się rany polecano traktować maścią w skład której wchodziło ubite żółtko zmieszane z żywicą terebintu
-  surowe jajka lub smażone stosowano wraz z innymi składnikami m.in. tlenkiem ołowiu, woskiem, oliwą, miodem, woskiem do sporządzania mikstur leczących chory odbyt.

Niezwykłe właściwości jajek, a właściwie żółtek dały się także poznać w 1537 roku, podczas bitwy o Turyn (prowadzonej przez wojska króla Francji Franciszka I). Naczelny chirurg wojsk francuskich Ambroise Paré z powodu braku gorącego oleju, którym traktowano powszechnie rany zastosował w jego zastępstwie (z doskonałym efektem) mieszaninę żółtek i gotowanej wody, likwidując dodatkowe doznanie bólu rannych żołnierzy.

Istotnym elementem profesji chirurga był też wyróżniający strój – kodyfikator odmienności, zwłaszcza zaś strój XVII-wiecznego chirurga dżumowego, którego rekonstrukcję zaprezentowano na wystawie wraz z grafiką „Der Doctor Schabel von Rom” Paula Fürsta z 1656 roku.

Chirurdzy należeli też do tzw. „lekarzy epidemicznych”, „lekarzy zakaźników” (Pestärzte, Pockenärzte, Pestchirurgen), których powoływano w zainfekowanych miastach, w celu koordynacji opieki nad chorymi. Do ich obowiązków należało podawanie chorym leków, nacinanie i opatrywanie dymienic za pomocą maści z much hiszpańskich, smarowanie węzłów chłonnych balsamem szafranowym, itp. Chirurga dżumowego wyróżniał niezwykły ochronny strój, który może był już stosowany w wieku XIV, jednak jego nowożytną i ostateczną formę wymyślił i spopularyzował w 1619 roku słynny francuski lekarz Charles de Lorme (1584-1678). „Abito del medico della peste” („kostium lekarza dżumowego”) składał się z długiego płaszcza, kapelusza, rękawic, butów z koziej skóry i maski z okularami zaopatrzonej w pokaźny „ptasi” dziób, w którym umieszczano pakuły nawilżone aromatycznymi substancjami takimi jak cynamon, goździki, gałka muszkatołowa, szafran, olejek różany, ambra, mirra, laudanum, płatki róży czy kamfora. W ten sposób tworzono wonny filtr stanowiący barierę przed tzw. „morowym powietrzem” ale także chroniący przed odorem rozkładających się na ulicach ciał. Dodatkowym atrybutem lekarza dżumowego był również ostro zakończony kij (długości ok. 65-180 cm), służący do otwierania guzów dymienicznych (jednego z objawów dżumy dymienicznej). Strój ten miał maksymalnie separować lekarza od zakażonego świata, paradoksalnie jednak działał dość negatywnie na samych chorych  wywołując w nich uczucie strachu i niepewności. Kostium ten spopularyzowała słynna satyryczna grafika pt. „Der Doctor Schnabel von Rom” Paula Fürsta z 1656 roku.

Co istotne ten typ ubioru podlegał jednak w wielu krajach uproszczeniu czy modyfikacji, np. w wieku XIX na południu Europy w okresie epidemii cholery maskę i kapelusz zamieniano na kaptur z otworami na oczy zakrywający całą głowę i szyję, z kolei w polskiej instrukcji przeciwmorowej z 1771 roku czytamy: „ludzie chorym służący na sukni płócienne odzienie mieć mają, z płótna nowego, konopnego, podając chorym rzecz jaką, dechu ich strzec się i chustą octem namoczoną nos i usta zakryć, rzeczy zarażonych nie dotykając rękawiczki skórzane na ręku mieć, w ustach chrzan, albo li też jagody jałowcowe trzymać, często spluwać”.

Funkcja lekarza dżumowego nie była łatwą, chirurdzy ci często sami umierali w wyniku zarażenia chorobą, jako przykład można podać wydarzenia z lat 1709-1710 kiedy w Elblągu w wyniku śmiertelności lekarzy powoływano na to stanowisko kolejno Berthlinga, Antoniego Hogera, Marka Pohla i Gotfryda Severina. Ten ostatni należał do lekarzy dżumowych, którzy wędrowali w ślad za zarazą przez kolejne miasta (Severini podobnie jak niejaki Manesse Stoeckel pełnił tą funkcję kolejno w Toruniu, Gdańsku i Elblągu).

Pełnienie służby lekarskiej w czasie zarazy wiązało się również z niebezpieczeństwem posądzenia o rozprzestrzenianie tejże, istniały wypadki oskarżania chirurgów o szerzenie epidemii i konszachty z siłami nieczystymi. Poza tym podejrzewano ich o kradzież mienia ofiar zarazy (oskarżenie takie dotknęło m.in. chirurgów bydgoskich Andrzeja Rheina, Filipa Hybnera i Jana Brommera).

Jednak opowieść o dawnej chirurgii nie jest tylko narracją dotyczącą samych chirurgów, główny punkt odniesienia stanowi nade wszystko ludzkie ciało – podmiot i przedmiot chirurgicznych eksploracji, ich kierunek i cel… O ile więc narzędzia chirurgiczne i traktaty medyczne tworzą opowieść o ciele „jako takim”, ciele abstrakcyjnym, ciele ogólnym, o tyle odmienny obraz owego ciała stwarzają eksponaty osteologiczne wypożyczone z Zakładu Antropologii UMK w Toruniu, wśród których znajdują się m.in. czaszki ze śladami trepanacji, czaszka kobiety chorującej na syfilis oraz kości kończyn dotknięte różnorodnymi urazami, zwyrodnieniami i złamaniami. W tym przypadku mamy do czynienia z obrazem ciała osobistego, jednostkowego, eksponaty te stanowią intymny dziennik doznań konkretnego człowieka, historyczny rejestr ludzkich, jakże dramatycznych losów splecionych z losem chirurgów.

Dopełnieniem obrazu ciała jednostkowego, ciała intymnego stają się zaprezentowane na wystawie protezyciało fantomowe, ciało sztuczne udające ciało naturalne; artefakty biorące udział w ponurym procesie prowadzącym od autentycznej utraty kończyny (fizycznego i symbolicznego rozpadu ciała) do pozornego przywrócenia kończyny (fizycznego i symbolicznego scalenia ciała).

„Profesjonalne zabawy z ciałem” to wystawa, która wytycza sobie kilka nieśmiałych celów, są nimi: przywrócenie pamięci o dawnej chirurgii, nie narzucająca się i nie agresywna edukacja, głównie jednak pobudzenie odbiorców do indywidualnej refleksji o przypadkach i przygodach „ludzkiego ciała”, które mimo wypadków, epidemii, wojen trwało we własnej nie-pokorze, krnąbrności i samowolności zranień, złamań, zwichnięć, kalectw, okaleczeń, urazów, schorzeń wewnętrznych. Chirurdzy należeli niewątpliwie do kategorii eksploratorów, starających się (niekiedy może nazbyt śmiało) nałożyć czy też narzucić owym niepokornym bytom „kaganiec” i ponownie obdarzyć je tak abstrakcyjnym pojęciem jakim jest „zdrowie”.

Jowita Jagla

Scenariusz wystawy
dr Jowita Jagla

Kurator wystawy
dr Jowita Jagla

Realizacja wystawy
dr Jowita Jagla oraz zespół pracowników Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku

Instytucje reprezentowane na wystawie:
Muzeum Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Gdańsk.
Instytut Archeologii UMK, Toruń.
Zakład Antropologii UMK, Toruń.
Stanisław Mudryk – Zakład Stolarski, Frombork.
Wiesława Długołęcka – Usługi Krawieckie, Frombork.
Zbiory prywatne.