Dębowa kamizelka

Dębowa kamizelka – skrzynka – drewniana jesionka. Trumna – ostatnie mieszkanie zmarłego, znak odejścia oraz przejścia w zaświaty

Wystawa udostępniana od połowy kwietnia 2015 r.  do połowy lipca  2016 r.
zespole poszpitalnym św. Ducha  przy ul. Starej we Fromborku.

trumna

Dla współczesnego człowieka śmierć pełni rolę tabu, potęgowanego przez sterylne, anonimowe umieranie w szpitalach i nieumiejętność naturalnego obcowania z osobą, która umiera. Śmierć jest faktem dalekim, oglądanym głównie w telewizji, bez większych emocji.  Człowiek współczesny boi się „kontaktu” z nieboszczykiem, zanika zwyczaj całonocnego czuwania przy zwłokach „tzw. pustych nocy”; ciało zmarłego ubierają pracownicy firm pogrzebowych; zaś dom w którym ktoś zmarł szybko zostaje „pozbawiony” mistycznej aury, zrywających kontakt owej duszy z mieszkaniem i osobistymi rzeczami. Wszystko to sprawia, iż jesteśmy ubożsi o wielkie misterium „ars moriendi” („sztuki umierania”), pozwalające przeglądać się w umierającym człowieku jak w lustrze naszej przyszłości. Misterium to jest też wielką lekcją uczuć, empatii i odwagi, bez niego przeobrażamy się w kolejne pokolenia społeczeństw udających, że przemijanie nas nie dotyczy.

Wystawa „Dębowa kamizelka/ skrzynka/ drewniana jesionka. Trumna jako ostatnie mieszkanie zmarłego, znak odejścia i przejścia w zaświaty” stanowiąc kontynuację wystaw organizowanych we współpracy z Muzeum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie , wpisuje się w cykl dwóch poprzednich ekspozycji „Boska Medycyna” i „Mors ianua vitae” dotykających tematyki związanej z szeroko pojętą kondycją ludzkiego życia (fizycznego jak i duchowego). Przede wszystkim należy ją jednak traktować jako dopełnienie wystawy „Mors ianua vitae- chrześcijańskie obyczaje pogrzebowe”, bowiem jej celem jest przypomnienie bogactwa gestów funeralnych, przywołanie „utraconej” pamięci o ceremoniałach pogrzebowych, ale też oswojenie współczesnego człowieka z lękiem wobec umierania.

Trumna egzekwialna, początek XX wieku.
Kościół p.w. św. Jakuba, Kwiecewo

W kulturze wiejskiej trumna odgrywała wieloraką funkcję, często kupowano ją na targu dużo wcześniej, a potem przetrzymywano na strychu w domu, gdzie służyła jako skrzynia na zboże czy stare rzeczy. Trumna nie stanowiła tylko nowego „mieszkania” zmarłego, ale pełniła znaczącą rolę w pożegnalnych gestach opuszczania domu. Tuż przed udaniem się na cmentarz obnoszono ją wkoło izby, a na miejscu gdzie stała siadano na chwilę – by zbyt mocno nie tęsknić za umarłym. Uderzenie trumną o próg podczas wynoszenia z domu stanowiło znak ostatecznego pożegnania (na Warmii na progu domostwa kładziono zioła święcone w święto Bożego Ciała) – w południowej Polsce uderzano trumną trzykrotnie w każdy mijany próg. Kiedy zmarły spoczywający w trumnie był gospodarzem otwierano wszystkie drzwi do budynków gospodarczych, by oznajmić zwierzętom jego śmierć. We wszystkich regionach Polski niezwykłość pogrzebu podkreślały dwa momenty kulminacyjne, w których pozwalano na wyrażanie ogromnego żalu z płaczem i zawodzeniem- akt zamykania trumny w domu przed planowanym konduktem i chwila opuszczania trumny do grobu. Zarówno na Warmii jak i na Mazurach istniało przekonanie, że dusza nieboszczyka podąża za trumną i konduktem żałobnym, idąc na samym końcu, tuż za żałobnikami. Z kolei na terenie dawnych kresów II Rzeczypospolitej istniał zwyczaj opuszczania trumny do grobu na specjalnie przeznaczonym do tego rytuału płótnie. Na obszarze dzisiejszej Białorusi rytuał ten praktykowano jeszcze w latach 80-tych XX wieku. Gest ów przywołuje obecne na wystawie płótno służące do opuszczania trumny pochodzące ze Zbiorów Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie.

blacha

Epitafium Johanna Dawida Zimmermana, właściciela gospodarstwa gburskiego w Kleciu na Żuławach, zm. w 1861 r.  (mosiądz) z inskrypcją:
Żegnam Was, lecz za mną pospieszajcie!
Tęsknie czekam, Ukochani,
Tam – z pobożnych tysiącami!
Przybyłych śmierć nie rozłączy,
Ból żaden nam nie dokuczy,
Drodzy, starań i walki nie zaniechajcie!
Muzeum Kopernika we Fromborku. Pierwotnie kościół ewangelicki w Starym Polu koło Malborka

 

Wystawa prezentuje bardzo różnorodne typy trumien: ponad stuletnie ocalałe egzemplarze pełniące funkcję ostatniego schronienia zmarłych, XIX i XX-wieczne trumny egzekwialne używane podczas nabożeństwa w intencji osoby zmarłej, modele popularne w wieku XX i egzemplarze sporządzone specjalnie na potrzeby ekspozycji przez Zakład Stolarski Stanisława Mudryka z Fromborka. Zgromadzone przykłady dają wyobrażenie o wzornictwie obowiązującym od XVIII wieku po czasy współczesne. Większość zgromadzonych obiektów pochodzi z XIX i I połowy XX wieku dając przykład trumien drewnianych, malowanych – wytwarzanych zapewne w lokalnych warsztatach Prus Wschodnich oraz fabrycznych cynowych egzemplarzy, być może zakupionych poza regionem (podobne modele można znaleźć w europejskich katalogach ofertowych fabryk trumien w grupie wyjątkowo drogich zamówień). Zaprezentowane na ekspozycji trumny niespodziewanie ujawniają ogromną różnorodność. Trumny cynowe cechuje elegancja, bogactwo zdobień i nieprzyzwoite wręcz wrażenie estetycznego nadmiaru przygłuszającego ponury nastrój pogrzebu. Z kolei drewniane trumny dźwigając na lekkich nóżkach wypukłe „brzuchy” korpusu fascynują szlachetnością formy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Fragment ekspozycji

Dawne ceremonie pogrzebowe (zwłaszcza szlacheckie) wymagały szczególnej oprawy, którą tworzyła m.in. tzw. „mała architektura okazjonalna”. Do jej głównych form należały:
- mary – nosze, na których układano ciało zmarłego bądź samą trumnę,
- katafalk – podwyższenie o kilku stopniach, z trumną umieszczoną na podstawach rzeźbiarskich (w formie lwów, gryfów, sokołów, łabędzi, orłów, feniksów), często wraz z urną i portretem zmarłego. Katafalk przybierał niekiedy kształt piramidy, dodatkowo udekorowany baldachimem. Całość uzupełniały rzeźby alegorii, figury aniołów i geniuszy, kolumny obwieszone herbami i orężem,
- castrum doloris„obóz bólu” / „obóz żalu” / „namiot żałobny” – znacznie bogatsza od katafalku struktura dekoracyjna, składająca się z podwyższenia, kilku odrębnych kondygnacji, schodów i draperii; przypominająca niekiedy formą ołtarz czy świątynię – w takich formach istotny element scenograficzny stanowiły często obeliski, kolumny z belkowaniem i cokoły z rzeźbami.

Małą architekturę okazjonalną reprezentują na wystawie liczne mary, m.in. z Barcian, Orzechowa i Braniewa – niemi świadkowie uroczystości pogrzebowych dziś już zasnutych zapomnieniem. Swoistą pamięć o staropolskich pogrzebach szlacheckich przywołuje z kolei katafalk – jeden z najpiękniejszych i najbardziej wzniosłych elementów kultury sarmackiej. Zainscenizowano go posługując się trumną obitą materiałem (wzorowaną na barokowych trumnach z kościoła w Szczuczynie), portretem trumiennym (ze zbiorów prywatnych na Śląsku), asystą anielskich figur (z kościoła p.w. św. Krzyża w Braniewie) i symbolicznym światłem (świeczniki ze zbiorów prywatnych Dariusza Brzozowskiego). Do pamięci o wystawności i „symbolicznej barwności” dawnych pogrzebów szlacheckich odnoszą się również rzeźby lwów pełniących pierwotnie funkcję trumiennych podpór.

suknia

Suknia grobowa dziewczynki, XVIII wiek
Bytom Odrzański (materiał badawczy dr hab. Małgorzaty Grupy, Instytut Archeologii UMK Toruń)

W minionych stuleciach trumny posiadały również dodatkowe ozdoby pełniące przy okazji rolę dekoracyjną, ale nade wszystko informującą. W religii protestanckiej uroczystość pogrzebowa miała znacznie skromniejszy i mniej ostentacyjny charakter niż w katolicyzmie. Do artefaktów artystycznych wykorzystywanych w trakcie tego typu ceremonii należał prosty katafalk, chorągwie nagrobne czy kartusze trumienne herbowe bądź inskrypcyjne przybijane do trumny. Kartusze wykonywano z blach, które wytłaczano, trybowano, malowano, srebrzono lub złocono, jednocześnie umieszczano na nich napisy inskrypcyjne, herby i symbole wanitatywne. Pokaźny zbiór kartuszy trumiennych znajdujący się obecnie w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu pochodzi z podominikańskiego kościoła p.w. N. M. Panny w Elblągu – głównej świątyni luterańskiej miasta i przyległych mu cmentarzy. Kartusze zdobiły trumny wybitnych członków rodów patrycjuszowskich, fundatorów i dobroczyńców świątyni, a także m.in. członków angielskich rodzin kupieckich należących do Kompanii Wschodnio-Angielskiej, sprowadzonych do Elbląga przez Jana Sprengla około 1577 roku. Dzięki usadowieniu na licu trumny i zamieszczonym na nim inskrypcjom kartusze stanowiły w pewnym sensie odpowiednik portretu trumiennego, informowały o pozycji społecznej zmarłego, jego rodzinnych konotacjach, stanowiąc skrótowy znak obecności nieboszczyka w przestrzeni sacrum. Drugi obecny na ekspozycji typ dekoracji trumiennej stanowią blachy epitafijne stosowane w ewangelickim rytuale pogrzebowym. Pierwotnie dwie takie blachy umieszczano podczas ceremonii pogrzebowej na trumnie, później zaś wieszano je na balustradzie empory bądź na ścianach kościoła, niekiedy w dekoracyjnej oprawie. Blachy pochodzące dziś ze zbiorów Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku dotyczą trzech odrębnych pochówków z kościoła ewangelickiego w Starym Polu koło Malborka.

obrazek

Obrazek dewocyjny z przedstawieniem św. Małgorzaty, XVIII/XIX wiek
Kościół p.w. Imienia N.M.Panny, Szczuczyn
(materiał badawczy dr hab. Małgorzaty Grupy, Instytut Archeologii UMK Toruń)

Mocnym kontrapunktem, stanowiącym kontrast dla dawnych trumien jest projekt artysty i designera Williama Warrena pt. „Shelves for Live” („Półki dla życia”). „Półki dla życia” – to lekki w formie regał, który po odpowiednim złożeniu może stanowić trumnę, jest więc meblem towarzyszącym człowiekowi przez całe życie, a nawet po nim… Praca Warrena wyraża stosunek do śmierci współczesnego człowieka, z drugiej strony nie zrywa całkowicie z tradycją, z kulturą pogrzebową poprzednich stuleci łączy je wszak funkcjonalność, przejawiająca się choćby w powszechnym użytkowaniu trumien egzekwialnych czy nabywaniu trumien jeszcze za życia i wykorzystywaniu ich do przechowywania różnych przedmiotów (w zastępstwie szafy czy skrzyni).

regal

Projekt Williama Warrena pt. „Shelves for Live” („Półki dla życia”)

warren

W rytuale grzebalnym bardzo ważną funkcję pełniła także odzież grobowa – tajemny znak „obecności osób nieobecnych”, nośnik pamięci o utraconym ciele i znak statusu społecznego. Odejście w zaświaty stanowiło wydarzenie odświętne, dlatego ogromną wagę przywiązywano do stroju, w którym chowano zmarłego. Nieboszczyk musiał w zaświatach zaprezentować się jak najlepiej, najstrojniej, ale też stosownie do przynależnej mu warstwy społecznej. W okresie baroku i rokoka polskich przedstawicieli szlachty i arystokracji chowano w białej lnianej bieliźnie, na którą wkładano najlepszą paradną odzież – wyróżnik płci i stanu. W przypadku mężczyzn często były to stroje narodowe (żupany i kontusze przepasane pasami kontuszowymi bądź skórzanymi, na głowach czapki i stopy przybrane w skórzane obuwie) lub stroje o kroju zachodnim (krótkie spodnie do kolan, okazałe kaftany, lniane koszule z lekkimi żabotami, jedwabne chusty zawiązane pod szyją i buty sięgające kostek). Kobiety ubierano w okazałe suknie plisowane, haftowane, zdobne w koronki (niekiedy jedwabne) odpowiadające krojem modzie rodzimej bądź zachodniej (często francuskiej). Całość wzbogacały skórzane, siatkowe rękawiczki, materiałowe/skórzane trzewiki, szale i czepki na głowę. Oprócz odzieży codziennej chowano zmarłych także w specjalnej na ten cel szytej odzieży grobowej. Były to ubrania o prostym kroju, często składające się tylko z części przedniej i rękawów zszywanych fastrygą bądź łączonych za pomocą szpilek krawieckich.

Dbałość o celebrę stroju grobowego stanowiła również ważną cechę kultury ludowej. Podstawowy typ odzieży grobowej stanowiła tu prosta lniana długa koszula tzw. „śmiertelna koszula”/ „śmiertelnica”/ „zgło”/ „kitel”/ „gieźle” bądź „świąteczna obleka” (na Warmii i Mazurach). Starsze osoby i dorosłych chowano w koszulach koloru czarnego bądź białego, młodzież w zielonych lub niebieskich, zaś dzieci w białych lub czerwonych. Na Śląsku istniał także zwyczaj dodatkowego przykrywania niemalże całej postaci zmarłego dziecka świętymi obrazkami. Od XIX wieku „śmiertelna koszula” zaczęła funkcjonować jako odrębny symbol śmierci i odzienie wierzchnie pod którym często znajdowało się zwykłe ubranie. Na południu i wschodzie Polski stopy nieboszczyka obuwano w tzw. „chaliwy” z białego płótna wiązane przy kostce taśmą bądź szyto buty z cerat tzw. „kalosze śmiertelne” – ten typ obuwia cechowała lekkość – by zmarłemu lekko chodziło się w zaświatach. Młode dziewczyny chowano w wiankach na głowie i strojach ślubnych lub przypominających ślubne, zdarzały się także przypadki podobnych pochówków osób starszych (gdy strój taki okazywał się po latach za ciasny przecinano go na plecach). Panny przystrajano wiankami z poświęconych ziół: rozmarynu, mirtu, barwinka bądź ruty. Młodym mężczyznom wkładano bukieciki z kwiatów i ziół bądź małe wianuszki wpinane w koszulę. Wszystkie te rośliny używano także w obrzędzie ślubnym gdyż należały do roślin szczęśliwych, ochronnych – apotropaicznych, stosowanych w rytach „przejścia”. Po I wojnie światowej zaczyna się chować ludzi na wsi w ubraniach miejskich bądź na takie stylizowanych, często też po prostu w ubraniach ulubionych zmarłego bądź takich które wskazał za życia. Co ważne od tego czasu zaczyna też dominować czerń jako kolor stroju grobowego.

trumna_w1

Fragment ekspozycji

Na wystawie zaprezentowano wybrane elementy strojów pogrzebowych: buty pochodzące z pochówku w kaplicy szpitala św. Ducha we Fromborku, jak i ubrania użyczone przez dr hab. Małgorzatę Grupę z Instytutu Archeologii UMK w Toruniu (XVIII-wieczna suknia Teresy Umińskiej w stylu zachodnim – robe á la francçaise, XVIII-wieczny strój grobowy dziewczynki z Bytomia Odrzańskiego oraz fular z przełomu XVIII i XIX wieku).  Trumna stanowiła symboliczne, ostatnie mieszkanie zmarłego, przyjmowała jego ciało, ale też ochraniała i zabezpieczała pamięć o tym, co było dla niego ważne. Dlatego bardzo często wkładano do trumny wiele istotnych przedmiotów takich jak różaniec, książeczka do nabożeństwa, święte obrazki, ponadto zaopatrywano umarłego np. w ulubioną fajkę, flaszkę wódki, szczudło (w przypadku kalek), grzebień, zmarłe dzieci obdarowywano zabawkami, zaś zmarłe ciężarne kobiety obdarzano pieluszkami. Dzięki ekspozycji, zwiedzający będą mogli zobaczyć niektóre z tego typu przedmiotów, jak poduszki i święte obrazki wkładane do trumny, zatyłek trumienny (z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie), a nawet przejmującą protezę ręki z kościoła w Plutach.

kamizelka_druk

Pseudo-Eusebius Cremonensis, Epistola de morte Hieronymi, -Pseudo-Augustinus, Epistola de vita Hieronymi, – Pseudo-Cyrillus, Epistola de miraculis Hieronymi, – Vita sancti Hieronymi, Paris, Jean Petit, s.a.
(Zbiory Biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego „Hosianum” w Olsztynie)

Wzniosły nastrój straty po zmarłych i refleksji wanitatywnej podkreślają również obecne na ekspozycji starodruki pochodzące ze Zbiorów Biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego „Hosianum” w Olsztynie. Utwory podejmujące refleksję nad ulotnością ludzkiego życia, a szczególnie mowy pogrzebowe czy kazania pogrzebowe uwidaczniają jak ważną rolę pełnił nie tylko obraz czy symboliczny znak, ale słowo. Słowo właśnie – niemalże ekstatyczna poetyka „nakazująca” i „sugerująca” wręcz uwielbienie zmarłego, czyniąca go bohaterem „bez skazy” stanowiła bardzo istotny składnik pogrzebowego rytuału.

Całość ekspozycji uzupełniają chorągwie procesyjne (m.in. z kościołów w Waplewie, Bartągu i Różynce), a także wykorzystywane w ceremoniach pogrzebowych zabytkowe ornaty i kapy (np. ze świątyń w Bartągu i Lichnowych) zdobne w wizerunek Ukrzyżowanego Chrystusa,Veraikon i emblematy śmierci.

kamizelka_wystawa

Fragment ekspozycji

Powolny proces alienacji i „wygaszania” rytuałów pogrzebowych rozpoczął się w wieku XIX. G. Gorer w swoim słynnym artykule pt. „The Pornography of Death” opublikowanym w 1955 w piśmie „„ Encounter” opisywał ów proces jako akt przesunięcia tabu w obszarze dwóch podstawowych doświadczeń: seksu i śmierci. O ile do końca wieku XIX seks należał do sfery tajemniczej, skrywanej, wstydliwej o tyle w wieku XX jego miejsce zajęła właśnie śmierć – wcześniej możliwie oswojona i odbierana jako „proces naturalny”. Od tego czasu proces rozkładu i zepsucia (tak jak w wiekach średnich) staje się wstrętny i obrzydliwy, a nawet wstydliwy. Podobne przekonanie żywił Ph. Ariés pisząc: „jeśli ktoś odważy się mówić o śmierci, a tym samym dopuścić jej obecność w relacjach społecznych (…) stwarza wyjątkową, wykraczającą poza normalność i zawsze dramatyczną sytuację”.

Fragment ekspozycji

Fragment ekspozycji

Proponowana wystawa chce w sposób możliwie przyswajalny przywołać naszą wypieraną nieustannie myśl o śmierci i przynależnych jej gestach, nie chce „wykraczać poza normalność”, wręcz przeciwnie. Jej zamiarem jest stworzenie szczególnej przestrzeni pamięci pozbawionej drapieżności, sensacyjności czy ponurości, ale pamięci zbliżającej nas do naszych przodków, dla których śmierć nie była końcem a początkiem…

Jowita Jagla