Trąd (wzmiankowany w hinduskim źródłach pisanych już ok. 600 r. p.n.e) dotarł w okolice Morza Śródziemnego za pośrednictwem Fenicjan, a w głąb kontynentu „roznieśli” go żołnierze legionów rzymskich. Największa epidemia trądu przypadła na XI-XIII wiek-czas wzmożonego ruchu w wyprawach rycerskich na wschód. Koniec epidemii trądu nastąpił w wieku XV – wówczas prawie cała populacja zarażonych trądem zmarła w wyniku zachorowania na dżumę.
Trąd długotrwały, nie leczony wywoływał naciek gałązek i pni nerwowych, powodował odbarwienie skóry, zaburzenia czucia, nadmierne wydzielanie potu, porażenia i niedowłady kończyn, a w układzie kostnym samoistne amputacje. Wobec powyższych objawów choroba ta czyniła człowieka odrażającym, istotą pogardzaną i unikaną przez zdrowych.
III Sobór Laterański mający miejsce w 1179 r jasno określił zasady izolacji trędowatych. Kiedy wykryto trąd, chorego poddawano specjalnemu „rytuałowi wykluczającemu”, w którym uczestniczyli wierni z parafii i ksiądz ubrany w stułę i komżę używaną podczas ceremonii żałobnych. Uroczystość odbywała się w świątyni przybranej na czarno, a trędowaty okryty czarnym woalem, klęcząc na czarnym suknie wysłuchiwał mszy za zmarłych. Następnie na znak symbolicznej śmierci kapłan posypywał choremu głowę popiołem i odczytywał tzw. deffenses – zakazy zabronione trędowatemu (wstęp do miast i osad, picie wody z publicznych fontann, chodzenie boso, spacerowanie wąskimi uliczkami, dotykanie dzieci, jadanie ze zdrowymi, itp.). Trędowaci musieli nosić specjalne suknie z kapturami, rękawice, koszyki i kołatki, którymi oznaczali swoje przybycie. Izolacji chorych sprzyjały leprozoria-specjalne przytułki, które w Europie budowano już od V wieku. Leprozoria nie służyły celom leczniczym, stanowiły miejsce przymusowego zamieszkania chorych, którzy pozbawieni rodzin i domów stawali się bezdomnymi. W większości krajów trędowaci mieli obowiązek stałego przebywania w leprozoriach, pod karą chłosty, a nawet śmierci – mimo tego zdarzały się liczne wypadki ucieczki chorych z powodu głodu i ciężkich warunków tam panujących.
W Nowym Testamencie Chrystus leczy trędowatych (wypowiadając formuły oczyszczające a nawet dotykając ich ciał) co stało się wzorem dla postawy świętych opiekujących się chorymi, np. św. Marcina, św. Ludwika, św. Franciszka, św. Jadwigi Śląskiej czy św. Katarzyny ze Sieny. Dla tych świętych gotowość opieki nad trędowatymi, a przede wszystkim miłosierny pocałunek chorego ciała symbolizował akt najwyższej odwagi, ale też wzorcowy symbol hołdu złożonego leczniczej działalności Chrystusa.
Paradoksalnie mimo mentalnego oraz fizycznego odosobnienia trędowaci budzący powszechnie odrazę, głównie dzięki miłosiernym gestom ze strony świętych byli otaczani tajemniczą czcią. Określano ich często mianem: „chory pana Boga”, „drogi biedak Pana Boga”, „dobry człowiek”. Cierpienie i wykluczenie trędowatych odbierano jako karę piekła odbywaną już na ziemi, co z kolei dawało nadzieję chorym na szczęśliwe życie wieczne.
Sami trędowaci otaczali czcią Łazarza (trędowatego biedaka z przypowieści ewangelicznej – Łk 16,19-31), a przede wszystkim Hioba (bohatera biblijnej Księgi Hioba oraz licznych tekstów apokryficznych).
Hiob
Według Ojców Kościoła (m.in. św. Grzegorza, św. Jana Chryzostoma, św. Hieronima, św. Odo z Cluny) Hiob – bohater jednej z ksiąg biblijnych stanowił wzór człowieka sprawiedliwego, był symbolem cierpliwości, wytrwałości, pokory i walki. Z uwagi na fakt, iż został dotknięty chorobą uczyniono go patronem chorych na melancholię, nerwowo chorych, trędowatych, chorych na schorzenia weneryczne, przyzywano go też we wszystkich chorobach wywoływanych przez robaki żerujące na skórze i w przypadku zarazy.
Od VI wieku Hiob zostaje ukazywany w ikonografii jako chora postać pokryta guzami / wrzodami, siedząca w pozycji melancholijnej – z głową opartą na dłoni. Niekiedy towarzyszą mu wymiennie szydzący lub współczujący przyjaciele lub muzykanci.
Z uwagi na schorzenie jakim Hiob został doświadczony był przede wszystkim patronem trędowatych („Odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego i obsypał Hioba trądem złośliwym, od palca stopy aż do wierzchu głowy. Hiob wziął więc skorupę, by się nią drapać siedząc na gnoju”- Hi 2, 7-8).
Obecnie chorobowy aspekt kultu i ikonografii Hioba, tak oczywisty w dawnych epokach każe dokonać pewnej rewizji. Historycy medycyny „odczytują” chorobę Hioba nie jako trąd a jako kiłę – powyższy cytat może sugerować doznawanie ze strony biblijnego bohatera nocnych bólów kiłowych (dolores osteocopi nocturni):
„We łzach rozpływa się dusza,
Zgnębiły mnie dni niedoli,
Nocą kości me jak piec rozpalone,
Cierpienie moje nie milknie.
Suknia mocno do mnie przywarła,
Szczelnie przylega tunika (…)” (Hi 30, 17-18).
Drugą chorobą, którą obecnie przypisuje się Hiobowi jest błonica, o czym mogą świadczyć następujące fragmenty Księgi Hioba: „Ciało moje okryte robactwem, strupami, Skóra rozchodzi się i pęka” (Hi 3, 5); „Pozwól mi choćby ślinę przełknąć” (Hi 7, 19); „Moje oko przyćmione od bólu, Członki me wyschły jak cień” (Hi 17, 7); „żonie mój oddech niemiły” (Hi 19, 17); „Do skóry, do ciała przylgnęły mi kości, Ocaliłem [tylko] ciało moich dziąseł” (Hi 19, 20).
Łazarz
Łazarz jest bohaterem przypowieści, którą przytacza Ewangelista Łukasz ( Łk 16, 19-31)
„Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasyć się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani pogrążony w mękach, podniósł oczy ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: <<Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mą i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu>>. Lecz Abraham odrzekł: <<Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę: teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak, że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać>>. Tamten rzekł: <<Proszę cię, więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki>>. Lecz Abraham odparł: <<Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają! Nie, ojcze Abrahamie-odrzekł tamten-lecz gdyby kto z umarłych podszedł do nich, to się nawrócą?>>. Odpowiedział mu: <<Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą>>”.
Łazarz reprezentował miłosiernego, chorego żebraka, któremu Bogacz poskąpił jałmużny, co znamionowało pośmiertne losy obu postaci – Łazarz udaje się na „Łono Abrahama” (do czyśćca) podczas gdy bogacz zostaje potępiony i skazany na męki piekielne.
Z uwagi na cierpienie, jakim został napiętnowany Łazarz stał się on patronem żebraków, a także trędowatych i wszystkich dotkniętych „chorą skórą”. Ukazywano go jako ubogiego, nagiego mężczyznę, pokrytego wrzodami/guzami, któremu współczują tylko miłosierne psy liżące jego chore członki, w sztuce późnośredniowiecznej Łazarz bywa niekiedy ukazywany w wykluczającym stroju trędowatego – w płaszczu, kapeluszu, rękawiczkach i z kołatką (którą trędowaci oznajmiali swoje przyjście i ostrzegali przez ewentualnym zarażeniem).