Mors ianua vitae
Wystawa
Ars moriendi (Sztuka umierania)
Śmierć niegdyś jawiła się jako fakt naturalny, wpisany w harmonię kosmosu i rytm przyrody. Najbardziej upragniona była śmierć zwykła, taka, którą zapowiadały znaki, wyczekiwana przez umierającego i jego rodzinę. Niepokojem zaś napawała śmierć nagła („mors repentina”), która nie dawała szansy na stosowne przygotowanie i pogodzenie się z losem.
W przygotowaniu człowieka do szczęśliwej i spokojnej śmierci, prowadzącej do zbawienia duszy, ogromną rolę odgrywały traktaty o „sztuce dobrego umierania” – „ars bene moriendi”. Powstawały one od XV wieku, ale ich popularność trwała przez wieki, w okresie baroku osiągając swoje apogeum Podręczniki dobrego umierania zakładały wzorcowy model śmierci w łóżku, w otoczeniu rodziny, zaś okolicznością sprzyjającą przygotowaniu do ostatecznego odejścia była choroba.
Każdy traktat zawierał szereg bardzo różnych modlitw:
- modlitwy przeznaczone dla duchownego
- pytania/pouczenia/napomnienia skierowane do Umierającego (Moribunda)
- modlitwy przeznaczone dla bliskich obecnych przy zgonie
- ogólne refleksje poświęcone śmierci
- przestrogi przed pięcioma pokusami diabelskimi:
1. pokusą w sprawie wiary
2. pokusą rozpaczy
3. pokusą pychy
4. pokusą zniecierpliwienia
5. pokusą chciwości.
Z poradników ars moriendi korzystali nie tylko ludzie z wyższych warstw społecznych ale i z nizin (były ilustrowane dla niepiśmiennych).
Śmierć była czynnością publiczną. Kiedy nadchodziła godzina konania (”Hora mortis”), przy łożu umierającego („Moribunda”) panował często tłok, gromadziła się rodzina, żegnająca się z bliskim, często dalsi krewni i znajomi, obecny był duchowny. Dodatkowo pojawiały się postaci z innego wymiaru: śmierć, anioł i diabeł toczący walkę o duszę, a jako istoty wspierające umierającego patroni od dobrej śmierci: św. Józef, św. Barbara i inni, np. świętego imiennika Moribunda, a także Anioł Stróż który potem odprowadzał duszę w zaświaty.
Leżącego na łożu śmierci zachęcano także do sporządzenia testamentu – aktu ostatniej woli.
Umierający odbywał spowiedź, (u zamożniejszych była Msza święta), przyjmował wiatyk i ostatnie namaszczenie. Wręczano mu krzyż i zapaloną świece, jako symbol wiary chrześcijańskiej. Recytowano siedem psalmów pokutnych i modlitwę za konających. W godzinę śmierci dzwonił tzw. dzwon konania, jego głos łagodził męki, pokazywał drogę w zaświaty, odpędzał złe moce (po śmierci liczba uderzeń odzwierciedlała wiek nieboszczyka). Kiedy konający wydał ostatnie tchnienie należało zamknąć oczy i usta żeby zabezpieczyć duszę przed cofnięciem się.