Logo Muzeum Mikołaja Kopernika
Logo Muzeum Archidiecezji Warmińskiej

Mors ianua vitae

Wystawa


Pamięć o zmarłych - portret trumienny

Portrety trumienne członków rodu Kalkstein, mężczyzny i kobiety oraz sześć malowanych blach herbowych z klejnotami, XVIII w.
Kościół p.w. św. Marii Magdalenyw Kalwie


Pogrzeb szlachecki bądź magnacki stanowił w Polsce XVII i XVIII wieku niezwykle kosztowny, bardzo wystawny i trwający nierzadko wiele dni wyszukany spektakl, w którym uczestniczyły setki żałobników, duchownych, krewnych i gości. Pogrzebowe theatrum tworzyły pochwalne mowy, kazania, pochody za trumną, wystawne biesiady, zaś skomplikowany wielodniowy precyzyjny program pogrzebu "wymyślali" zatrudniani specjalnie przez rodzinę zmarłego: mistrz ceremonii (reżyser, najczęściej osoba duchowna) - konstruktor porządku uroczystości i scenograf (projektant, zazwyczaj architekt) - autor dekoracji ulic, bram triumfalnych, oświetlenia, strojów. Jedną z głównych dekoracji pogrzebowych, które komponował scenograf stanowił umieszczany w kościele "castrum doloris" ("obóz bólu") przypominający gigantyczny zamek bądź ołtarz, z towarzyszącymi mu alegorycznymi figurami aniołów, geniuszy, Kronosa itp. "Castrum doloris" posiadał przynależną mu dominantę, którą "kreował" portret trumienny, umieszczany "w nogach" trumny, skierowany w stronę kościelnej nawy - tak by zmarły będąc widocznym dla uczestników uroczystości, mógł im się jednocześnie przyglądać, obserwować ich?

Portret trumienny stanowiąc oryginalny wytwór polskiej kultury sarmackiej funkcjonował początkowo w uroczystościach pogrzebowych I połowy XVII wieku jako drugi już sobowtór zmarłego. Pierwsze wcielenie zmarłego odgrywał rycerz przybrany w zbroję zmarłego bądź dworzanin noszący strój nieboszczyka, niekiedy archimimus - sobowtór zmarłego wjeżdżał do kościoła konno, gdzie upadał z konia w symboliczny sposób podkreślając akt śmierci. Dodatkowo łamano kopię zmarłego, a jeśli był on ostatnim potomkiem rodu niszczono publicznie pieczęcie i tarcze herbowe. W II połowie wieku XVII portret trumienny przejął rolę archimimusa, stając się głównym wizerunkiem upamiętniającym osobę zmarłą.

Za najstarszy zachowany portret trumienny uważa się portret króla Stefana Batorego zdobiący jego trumnę królewską z 1587 roku, jednak prawdziwy stopniowy rozwój "gatunku" nastąpił dopiero w I połowie wieku XVII. Portret trumienny charakteryzował zespół oryginalnych komponentów tworzących razem wizualną a zarazem symboliczną odrębność wizerunku:

1. Kształt obrazu (malowanego najczęściej na blasze, rzadziej drewnie czy płótnie) odpowiadał wykrojowi poprzecznemu trumny, dlatego najczęściej przyjmował on formę sześcioboku, rzadziej ośmioboku, trapezu, prostokąta. Od około 1720 roku portret trumienny zaczął przybierać formę owalną, stanowiącą już odrębny byt nie nawiązujący do przekroju trumny.

2. Zmarły bywał ukazywany zazwyczaj w sposób mocno ekspresyjny, z charakterystycznym natarczywym, mocnym, porażającym widza spojrzeniem.

3. Wizerunek zmarłego przedstawiano mocnymi, agresywnymi, płaskimi płaszczyznami barwnymi, niekiedy także za pomocą żywiołowej kreski, ruchliwych pociągnięć pędzla sprawiających wrażenie pospiesznego malowania.


Portret trumienny, z inskrypcją łacińską (MISE REMINI MEI SALTEM VOS AMICI MEI -Tylko wy, przyjaciele myślcie o mnie dobrze) malowany na blasze miedzianej, 2.poł. XVII w.
Zbiory prywatne, Śląsk


Apogeum swojej popularności osiągnął portret trumienny w II połowie wieku XVII, by zakończyć "bytność" na początku XIX wieku. Portrety XVII-wieczne charakteryzuje często przerysowanie graniczące z karykaturą, niezwykle silna wrażeniowość, czasami deformacja. Portretowani nie są idealizowani, ich tajemne twarze nie skrywają fizycznych oznak chorób, okaleczeń, oznak zmęczenia życiem. Są to twarze do głębi prawdziwe, ludzkie, rzadziej piękne, łagodne, szlachetne, spokojne, częściej ułomne fizycznie, zacięte, wrogie, niepokojąco nerwowe, żywe. Jednocześnie tak silny weryzm zestawiony z prawie obojętnym, błyszczącym tłem i ledwo zaakcentowanymi pozostałymi częściami anatomicznymi ciała powodował, że twarze te przypominają maski.

Na przełomie wieku XVII i XVIII portret trumienny zmienia nieco swoją podstawową jakość formalną, malowane do tej pory płasko wizerunki zyskują delikatny światłocień, a tło sugeruje niekiedy głębię. Dodatkowo w wieku XVIII coraz większą popularnością zaczął cieszyć się obraz o owalnym kształcie, przypominający portret dworski, czy wręcz go kopiujący. Zmarły nie patrzy już tak ostentacyjnie na widza, wręcz zdaje się nie zainteresowany jego spojrzeniem. Dzięki łagodnej charakterystyce, zaskakującemu zamyśleniu czy tajemniczemu uśmiechowi modela portret trumienny zyskuje wrażenie lekkości, ulotności, delikatności. Zmarli funkcjonują w "rokokowej lekkości bytu", ich świat jest transparentny, przyjazny, zwiewny.


Portret trumienny na blasze miedzianej z 1732 r.
Zbiory prywatne


Portrety trumienne mogą dzisiaj funkcjonować jako niezwykły katalog konkretnych postaci, członków rodów, ale stanowią także świadectwo różnorodnej, bogatej kultury, w której jak w tyglu mieszały się religie, pochodzenia społeczne, przekonania. Portrety trumienne ukazują przedstawicieli szlachty, magnaterii, ale także mieszczan oraz osoby duchowne, dla upamiętnienia swoich bliskich zamawiali je zarówno katolicy jak i przedstawiciele kościołów reformowanych, Polacy jak i osiedli w Rzeczypospolitej obcokrajowcy. Portret taki wykonywał zamawiany przez rodzinę zmarłego malarz, który we współpracy ze scenografem uroczystości pogrzebowej odtwarzał oblicze nieboszczyka mając do dyspozycji dwa źródła: zabalsamowane zwłoki i wcześniejsze portrety zmarłego malowane za życia. Autorami portretów trumiennych byli zazwyczaj szeregowi malarze cechowi, o przeciętnych umiejętnościach, dopiero w wieku XVIII funkcję tę pełnili niekiedy malarze dworscy.

Portret trumienny stanowi fenomenalne świadectwo epoki baroku, w której dominującą, ukochaną sztukę stanowił teatr. Portret trumienny można nazwać "portretem aktywnym" biorącym udział w uroczystości pogrzebowej, pełniącym aktorską rolę bystrego obserwatora, jako sobowtór zmarłego w pewnym sensie kreował sceniczność pogrzebu, ale też w szczególny sposób wzruszał rodzinę, wywoływał najczulsze wspomnienia, ożywiał pamięć, jego słowami oratorzy wygłaszali mowy pożegnalne.